niedziela, 17 listopada 2013

Survivor.

-A wy z Malfoyem to zawsze tak się kłócicie? - mijaliśmy z Harrym właśnie salę do transmutacji, kierując się w stronę lochów, gdzie mieliśmy pierwszą w tym roku lekcję eliksirów. Harry przez chwilę milczał, lecz potem odpowiedział:
-Sam nawet nie wiem dlaczego. Jak byliśmy w pierwszej klasie Malfoy zaproponował mi przyjaźń, lecz ja ją odrzuciłem. Obawiałem się, że trafię do Slytherinu, a rozmowa z nim tylko spotęgowała to uczucie. A poza tym obrażał on Rona i innych Gryfonów. Z biegiem czasu przekonałem się wiele razy, że przyjaźń z nim nie jest nic warta. - przy ostatnim zdaniu jego twarz spochmurniała. A więc ich nienawiść sięgała czasów z pierwszej klasy. Chciałam mu zadać jeszcze jedno pytanie, lecz doszliśmy do sali eliksirów prowadzonych przez profesora Snape'a, opiekuna mojego domu. Stanęliśmy. Atmosfera jaka roztaczała się przy gabinecie profesora przygniatała i przygnębiała jednocześnie. Po chwili reszta uczniów doczłapała do nas. Hermiona i Ron trzymali się na uboczu o czymś zawzięcie dyskutując. Dziewczyna machała na wszystkie strony rękoma jakby odganiała muchy od siebie. Pansy i Astoria doszły na koncu wraz ze Smokiem i Diabłem. Pierwsza z nich triumfalnie spojrzała na mnie i uczepiła się ramienia blondyna, który miał nieodgadnioną minę. Jednak jak zobaczył mnie, złośliwy uśmiech pojawił mu się na twarzy. Coś w sercu mnie na ten widok zakuło. Zazdrość? Dziewczyno, ogarnij się! On to robi specjalnie, aby cię sprowokować. Nie daj się! Skoro woli się zniżać do poziomu tej lampucery to proszę bardzo. Mi wcale na nim nie zależy. Aby nie myśleć o Malfoyu wdałam się w dyskusję z Harrym na temat quidditcha. Naprawdę dużo wiedział na ten temat. Widać, że żywo się tym interesuje. Doszliśmy właśnie do taktyki obronnej, gdy pojawił się "Nietoperz" aka Severus Snape w swoich nieśmiertelnych, czarnych szatach. Załopotały i nauczyciel otworzył z rozmachem drzwi. Uczniowie (zwłaszcza Gryfoni) wsypywali się do sali ze spuszczonymi głowami. Harry rzucił mi na odchodne:
-Nie musisz się martwić, że Snape cię za coś zgani. On was faworyzuje. - ostatnie słowo niemal wypluł. Udał się na swoje miejsce pod ścianą, gdzie na niego czekali już Ron i Hermiona. Ja stanęłam pośrodku rozglądając się za jakimś wolnym miejscem. Z kwaśną miną zauważyłam, że Draco i Blaise usiedli z nadętymi laluniami. Wolnym krokiem udałam się na miejsce przed nimi. Położyłam torbę na podłogę. Snape znikąd pojawił się przy katedrze.
-W tej sali nie będzie żadnego głupiego machania różdżkami i mam nadzieję, że pamiętacie to z poprzednich lat. - tu uśmiechnął się wyjątkowo zjadliwie. - Tak jak już zapewne wiecie, w tym roku czekają was owutemy. Na lekcjach będziemy powtarzać te eliksiry, które przerabialiśmy w poprzednich latach, a pod koniec roku może dodam jakiś nowy eliksir. Ci, którzy wyjątkowo się postarają dostaną nagrodę, a ci co, że tak powiem "zawalą"...- w tym momencie spojrzał na chłopaka z wystającymi zębami i przytłustą grzywką. Gryfon przełknął głośno ślinę. -...będą powtarzać. Czy to zrozumiałe? - uczniowie odpowiedzieli zgodnym pomrukiem. Mistrz Eliksirów machnął różdżką i na tablicy pojawił się skład i przepis.
-Przygotujecie Wywar Żywej Śmierci. Macie na to 120 min. - oznajmił i zasiadł za biurkiem. Siedziałam jak skonfundowana. Skąd miałam wiedzieć jak to się wyrabia?  To fakt, instrukcje miałam na tablicy, lecz nigdy wcześniej żadnego eliksiru nie wyrabiałam.  Gryfoni i Ślizgoni zaczęli się przepychac o to, kto pierwszy weźmie składniki. Ja wczytałam się w skład:
Ingrediencje:
> Sproszkowany korzeń asfodelusa
> Nalewka z piołunu
> Róg młodego jednorożca
Sporządzenie:
Do nalewki wrzucamy sproszkowany korzeń asfodelusa, mieszamy i gotujemy zawartość przez około 2 godziny. Następnie wrzucamy róg jednorożca i gotujemy do czasu, gdy eliksir przybierze barwę krwistoczerwoną.

"Nic prostszego." pomyślałam z sarkazmem i ruszyłam mój tyłek w stronę szafki z ingrediencjami. Już miałam sięgnąć po flaszeczkę z nalewką z piołuna, gdy przed moimi oczami pojawiła się szczupła, blada dłoń. Ogłupiałam. Tak, ja Elena Marie Gilbert ogłupiona przez jakiegoś tam cymbała z arystokracji. Draco wyszczerzył się do mnie.
-I co ty na to, Miss Ciętego Języka? - pomachał przed moimi oczami składnikiem do wywaru. Wywróciłam oczami do góry i modliłam się, aby mnie nie poniosło. Boże, za co mnie karasz tym irytującym osobnikiem?
-Miss Ciętego Języka jest pod wrażeniem pańskiej elokwencji, Mistrzu. - wyciągnęłam rękę po nalewkę, ale ten nie ułatwiał mi zadania. To, że był wyższy ode mnie znacznie ułatwiało mu sprawę. Stanęłam niemal na palcach, ale to nie pomogło. Chłopaka widocznie bawiło moje upokorzenie.
-Dalej, mała, a ci dam. - zanucił, cicho śmiejąc się. Spojrzałam na niego zirytowana.
-Bawi Cię to? - stan wkurzenia maksymalnego sięgał szczytu.
-Nie wiem jak Ciebie, ale mnie owszem, bawi. - tu zaśmiał się złowieszczo. Wiedziałam, że się ze mnie nabija.
-Malfoy, daruj sobie te zagrywki. To nie jest przedszkole. - wsparcie przyszło z nieoczekiwanej strony. Przy nas stanął Harry.
-O, proszę. Bliznowaty-Który-Ratuje-Niewinne-Dziewice-Z-Opresji przybywa z odsieczą. Cóż za szlachetność...- tu Ślizgon udał, że mdleje.
-To nie jest zabawne, a przy okazji Snape się na was gapi. - przywrócił go do porządku Potter. Jego mina wskazywała na to, że nie żartuje. Obejrzałam się. Rzeczywiście, Nietoperz z Lochów patrzył się na nas.
-Malfoy, pospiesz się. Nie chce stracić punktów na starcie. - poprosiłam go przymilnym głosem. Blondyn popatrzył się na mnie z dziwną miną.
-Owszem, oddam ci, pod warunkiem, że coś mi obiecasz. - jego ton nie brzmiał zbyt zachecająco.
-O co chodzi? - przybrałam w miarę neutralny ton głosu, choć w środku aż gotowało się z ciekawości we mnie.
-Pójdziesz ze mną na randkę.-

2 komentarze:

  1. Uhuu, widzę że Draco walczy o Elenę. Tak dalej Malfoy, nie poddawaj się *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry jest taki słodki :) Pomaga Elenie, może oni powinni spróbować razem?

    OdpowiedzUsuń