środa, 13 listopada 2013

New Friendships.

Podróż upłynęła mi całkiem spokojnie. Więcej się do Draco nie odezwałam. Jak będzie chciał ze mną pogadać, to sam zagada. Pociąg zaczął zwalniać. Zamknęłam książkę i przeciągnęłam się. Musiałam utrzymywać pozory, że jestem człowiekiem. Tak jak mnie uczył Damon, któremu wychodziło to całkiem naturalnie. I znowu Damon! Jejciu, czemu nie  mogłam tak po prostu zapomnieć o nim? Wstałam, prostując nogi, które mi ścierpnęły. Schowałam książkę do torby, ignorując kompana podróży. Ściągnęłam kufer i walizkę. Czułam na moich plecach, że chyba na mnie patrzy.  Obejrzałam się i od razu przyłapałam go jak obserwuje mnie bacznie.  Pokręciłam głową z cichym westchnieniem. Nie rozumiałam go. Może i ledwo go poznałam, ale już znałam doskonale jego zmianę nastrojów: od pełnego szczęścia flirciarza po chodzącą chmurę gradową.
-Możesz się przestać na mnie gapić? - spytałam go z nutką rozbawienia w głosie, nadal stojąc do niego tyłem.
-A co,  nie mogę? - usłyszałam pogardliwy ton głosu chłopaka. Już miałam coś odpowiedzieć, rzucić jakąś ripostę, ale zauważyłam, że przez korytarz przedziera się Złota Trójca Hogwartu. Harry popatrzył się na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy, ale nie zatrzymał się i poszedł dalej. Za to Ron buchający złością, nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem. Hermiona, idąca tuż za nim spojrzała na mnie dziwnie. Jakby...z zazdrością? Potem przeniosła wzrok na Draco, który cały zesztywniał. Spuścił wzrok na swoje buty. Kasztanowłosa nic nie powiedziała, tylko odeszła, obrzucając mnie pogardliwym wzrokiem. I mówią, że to niby w USA jest najwięcej nienawiści? Skąd u nich bierze się taka nienawiść w stosunku co do nieznanych im ludzi? Tego nie mogłam zrozumieć. Aby kogoś nieznosić, trzeba mieć powód. Ja nienawidziłam Katherine, za to, że starała się uprzykrzyć mi życie. Ale na szczęście doigrała się i Silas ją zabił, sam lądując w grobie. Wilk syty i owca cała. Niestety po tym zdarzeniu, rozstałam się z Damonem. Narzuciłam moją kurteczkę i czym prędzej wyszłam z przedziału, nie oglądając się za siebie. Po drodze natykałam się na różnych ludzi, którzy uśmiechali się zachęcająco do mnie albo patrzyli z nieufnością. Co z tego, że przynależałam do Slytherinu? Przecież to nic strasznego. Jak zdążyłam już zaobserwować, między Ślizgonami, a Gryfonami panowało stałe napięcie. Pociąg zatrzymał się na małej stacyjce w Hogsmeade. Uczniowie zaczęli wysypywać się na zewnątrz. Wysiadłam i odetchnęłam po raz pierwszy hogwardzkim powietrzem. Dzięki moim ulepszonym zmysłom węchu mogłam wyczuć delikatny zapach ciastek, słodyczy oraz kawy, które dobiegały z nieopodal położonych sklepów. Ignorowałam natarczywe pragnienie mojego organizmu, który domagał się krwi. Wszędzie znajdowali się ludzie i nie mogłam tak po prostu zaatakować.
-Mogłabyś łaskawie ruszyć swój jakże zacny tyłek i przesunąć się? Chcemy przejść! - rozległ się za nią rozdrażniony i poirytowany głos, który chciałabym najlepiej zapomnieć. Warknęłam tylko cicho i czym prędzej skierowałam się do powozów. Wsiadłam do pierwszego lepszego i zatrzasnęłam drzwiczki. Odgarnęłam moje przydługie włosy na ramię. Ja nie wiem za jakie grzechy musiałam spotkać takiego rozpuszczonego gówniarza! Starałam się być przecież miła.
"Wampiry - jeśli chodzi o krew, pożywienie, nie są grzeczne, nie proszą o pozwolenie. Biorą co chcą i odchodzą."
Te "dobre rady" Damon mógł zachować dla kogoś innego. Zniecierpliwiona zablokowałam swój umysł przed napływem niepotrzebnych, rozrzewniających wspomnień. Założyłam nogę na nogę i czekałam aż odjadę w kierunku zamku, który stał na skraju skarpy. Jednak nie dane mi było cieszyć się samotnością, gdyż drzwiczki od powozu się otworzyły i ukazała się w nich sylwetka młodej blondynki nieco młodszej ode mnie. Blond włosy delikatną falą opadały jej na ramiona. Usta rozściągnięte w szczerym uśmiechu, mały, kształtny nosek i niebieskie oczy. Aż biło od niej pozytywną energią.
-Można? Wszędzie już jest pozajmowane. Próbowałam się wcisnąć do Gryfonów i Krukonów, ale fakt, że jestem Ślizgonką skutecznie ich odstraszył. - rozgadała się na dobre, a potem roześmiała się perliście. Kiwnęłam dłonią, aby wsiadła. Była zbyt wygadana jak dla mnie. Ja lubiłam ciszę, przerywaną jedynie szelestem kartek książki. Od czasu do czasu tylko wyprawiałam się w miasto, aby się zabawić. Najczęściej kończyło się to lądowaniem w łóżku po pijaku z nienznajomym mężczyzną. Tak było już od dwóch miesięcy, odkąd się znalazłam w Londynie. Dziewczyna wsiadła i usiadła naprzeciwko mnie.
-A tak poza tym jestem Victoria, ale mów 'Vic' - wyciągnęła rękę do mnie. Ja tylko nią potrząsnęłam i krótko odpowiedziałam:
-Elena Gilbert. - i wyjrzałam przez okno, nie chcąc już prowadzić tej dennej konwersacji. Nadal byłam zła na Draco za to jak mnie potraktował. Jednak Victoria nie zamierzała tak łatwo odpuścić.
-Jesteś tutaj nowa? Bo mówisz z jakimś dziwnym akcentem. - zagadała.
-Owszem. Pochodzę z USA, ale niedawno się przeprowadziłam do Londynu. - odparłam, nawet na nią nie zerkając.
-Aha. - na tej jej jakże błyskotliwej odpowiedzi, skończyłyśmy konwersację. Krótko po tym, drzwiczki z hukiem się otworzyły i do wnętrza powozu wparował czarnoskóry chłopak. Uniosłam brwi.
-Nie przypominam sobie, abym Ciebie tu zapraszała. - zwróciłam się do niego chłodno. Chłopak chyba zbytnio nie przejął się moim słowami, gdyż usiadł obok mnie w nonszalanckiej pozie. Spojrzałam na niego zniesmaczona.
-Jestem Blaise, ale dla przyjaciół Diabeł. - przedstawił się i puścił oczko do mnie. Uniosłam brew.
-Miło mi. - co ja jestem taka oficjalna? Powinnam wrzucić na luz. Zdecydowanie. Z tym postanowieniem wdałam się w dość zabawną konwersację z Blaisem i Victorią. Wtem usłyszeliśmy odgłosy butów plaskających w błocie. A po chwili....
-Blaise! - to był on. Czarnoskóry tylko wywrócił oczami.
-Czasami zachowuje się jak mały dzieciak, a ja jestem jego matką. - pomarudził, ale w końcu wysiadł z powozu. Natężyłam słuch.
-Co ty tam robiłeś? - syknął zdenerwowany Malfoy. Chwila ciszy.
-Chyba mam prawo przebywać z kim chcę. A poza tym...ta Elena to całkiem niezła laska...- po tym komentarzu zachichotałam. Dobrze było znać opinię chłopaków na mój temat. Oparłam się wygodnie. Powoli ruszyliśmy w stronę Hogwartu, więc już nie usłyszałam rozmowy dwóch Ślizgonów. Jedno wiedziałam na pewno: to będzie ciekawy rok oraz to, że pewien blondyn zagościł w moich myślach na dłużej.

3 komentarze:

  1. Kocham, kocham, kocham!

    OdpowiedzUsuń
  2. To opowiadanie jest zajebiste. Draco i Elena, od początku mam nadzieje, ze będą razem :3

    OdpowiedzUsuń
  3. ''Elena to niezł laska" -mam nadzieje ze to przerodzi sie w cos większego ! :* :*

    OdpowiedzUsuń