poniedziałek, 10 lutego 2014

I Would. [16+]

-Hannah wybacz mi, ale ja muszę znaleźć twoją koleżankę. - Stefan chwycił nic nie rozumiejącą i nieco wystraszoną dziewczynę za ramiona. Ona jedynie kiwnęła głową nic nie mówiąc. Chłopak skorzystał ze swoich wampirzych zdolności i szybko przemieszczał się po Hogwarcie. Początkowo nie dowierzał swojemu bratu, który w przeszłości wielokrotnie mu zaszkodził i zabrał dziewczynę. Jednak nie odczuwał tak wielkiego żalu jak kiedyś. Czas pozwolił mu pogodzić się ze stratą Eleny na rzecz Damona, który mimo wszystko był jego bratem i kochał go. A Elena...no cóż, była jego największą miłością i nią pozostanie. Była Katherine, Rebekah....ale to nie to. Z tą pierwszą było to dawno i nieprawda mimo, że zarzekała się, że tylko jego kocha i po niego kiedyś wróci. A z Pierowotną połączył go namiętny romans i skłonność do przelotnych miłostek oraz przygodnego seksu. Zatrzymał się, rozglądając się wokoło. Korytarz powoli pustoszał, bo uczniowie udawali się na lekcje.  Musiał jak najszybciej znaleźć Elenę i dowiedzieć się od niej więcej na temat jej rzekomego 'umierania'. Zrazu spostrzegł jak z Wielkiej Sali wychodzi najlepsza przyjaciółka Eleny, Victoria w towarzystwie dwóch nieznanych mu dziewczyn. Postanowił podejść i spytać ją czy przypadkiem nie wiedziała gdzie jest brunetka.
-Cześć Victoria. Możemy porozmawiać? - odchrząknął Stefan stając przed trzema Ślizgonkami. Pansy i Milicenta umilkły zauważając stojącego przed nimi wampira. Nie mówiąc nic, pożegnały się z blondynką, która zdziwiła się widząc Stefana.
-Znamy się? - uniosła idealnie wyregulowaną brew, poprawiając torbę wiszącą jej przez ramię.
-Właściwie to nie. Stefan Salvatore. - przedstawił się szatyn uśmiechając się nieznacznie.
-Victoria Collins. - wyciągnęła dłoń do ucałowania. Wampir - jak na gentlemana przystało zrobił to, ale nie bez pewnych oporów.
-"Snobka."- przeszło mu przez myśli, patrząc się w krystalicznie błękitne oczy blondynki, która pod wpływem jego spojrzenia zarumieniła się.
-Mam pytanie: wiesz gdzie jest Elena? - słysząc to, Victoria z trudem ukryła rozczarowanie, a na twarzy wystąpił grymas. Elena, Elena, Elena. Co to ma być? Nie jest przecież najważniejsza w tej szkole.
-Skąd mam niby wiedzieć? Nie jestem przecież jasnowidzem. - odparła rozdrażniona Victoria układając dłonią swoje i tak idealnie ułożone loki. Zaskoczyło to niemile chłopaka.
-Przecież się przyjaźnicie. - wydukał zafrasowany Stefan, drapiąc się w brodę. Ta spojrzała na niego litościwie.
-Już nie. - tu dotknęła jego ramienia i obeszła go. Kilka metrów dalej jednak się zatrzymała i obróciła: -I nie zawracaj mi już głowy nią. Ona kompletnie mnie nie obchodzi.- po tych słowach odeszła zostawiając Stefana kompletnie zafrasowanego i zamyślonego.
*******
Damon obszedł niemal całą szkołę, a nie znalazł jeszcze Eleny. W duchu bardzo się o nią niepokoił, bo po tym co powiedział mu Dumbledore chciał ją chronić i zmusić do dokonania wyboru. Znał ją bardzo dobrze i wiedział, że sama wybierze, ale czasami jej trzeba pomóc. Nie mógł pozwolić, aby jedyna kobieta, którą szczerze pokochał i za którą by oddał życie umierała. Chciał ją odzyskać, ale nie miał pojęcia czy mu to się uda czy nie. Na przeszkodzie stał pewien blondyn ze Slytherinu. Draco Malfoy.
-Blondasek.- prychnął cicho pod nosem czarnowłosy, mijając po drodze całującą się parę. Zacisnął pięści. Wiele by dał, aby teraz przytulać Elenę i całować ją. Żałował tego, że tak bezceremonialnie ją rzucił tylko dlatego, że uwierzył w to co zobaczył: półnagich Kola i Elenę. On jak to on musiał zareagować impulsywnie zabijając Pierwotnego na oczach przerażonej dziewczyny, a jej samej kazać się wynieść w trybie natychmiastowym. Potem zniknęła na długie dwa miesiące. Tęsknił za nią, to fakt. Przeglądał ich wspólne zdjęcia, czasami upijał się do nieprzytomności. Dobrze, że był przy nim Stefan, na którego zawsze mógł liczyć. Na przestrzeni wieków ich braterskie więzi uległy całkowitemu rozluźnieniu, a teraz bardzo się zacieśniły. Zupełnie jak za dawnych lat zanim poznali Katherine. Mijał kolejne stopnie ruchomych schodów zupełnie nie zwracając uwagi na złorzeczące obrazy, którym nie podobało się to, że po ich zamku chodzi wampir. Już chciał wejść na schody prowadzące na czwarte piętro, gdy dzięki swojemu wampirzemu słuchowi usłyszał cichy płacz dobiegający z wnętrza opuszczonej klasy. Stanął nasłuchując. Już kiedyś słyszał podobny płacz. Podszedł cicho do drzwi. Uchylił je lekko. W szparze drzwi zobaczył skuloną dziewczynę siedzącą na przykurzonym biurku. Otworzył szerzej drzwi. Przez kurtynę ciemnobrązowych włosów nie mógł dostrzec twarzy dziewczyny. Stanął w miejscu nie za bardzo wiedząc co zrobić. Znalazł się sam na sam z nieznajomą dziewczyną, w dodatku znajdującą się w głębokiej rozpaczy, a on nie umiał pocieszać zrozpaczonych dziewczyn.
-Ekhem...-zdobył się jedynie na małe chrząknięcie przykuwające uwagę na jego skromną przecież osobę. Dziewczyna obróciła ku niemu swą zapłakaną twarz. Chłopaka wbiło momentalnie w miejsce gdzie stał. To była Elena! Ta opuchnięta twarz, te zrozpaczone brązowe tęczówki, potargane włosy i usta wygięte w podkówkę.
-Czego chcesz, Salvatore? Ponaigrywać się ze mnie? Jeśli tak, to odejdź. Nie potrzebuję Twojej łaski. - warknęłam, obracając się do tej samej pozycji co poprzednio. Jeszcze jego tu trzeba. Nie dość, że mam problemy, które zaczynają mnie przerastać to jeszcze on...Usiadł obok mnie. Poczułam znajomą woń perfum i burbona.
-Nie miałem nawet takiego zamiaru. Co się dzieje? - spytał mnie cicho, a ja wyczułam w jego głosie jakby troskę? To było do niego podobne. Przy mnie diametralnie się zmieniał: od nieczułego, pozbawionego skrupułów wampira-zabójcę do kochanego i czułego mężczyzny zdolnego mnie ochronić przed wszystkim. Odgarnął mi włosy za ucho.
-A co ma się dziać? - wzruszyłam niedbale ramionami, patrząc tępo przed siebie. Nie chciałam dzielić się z Damonem swoimi problemami, bo pewnie by mnie wyśmiał.
-Dzieje się i to sporo. Musisz jedno wiedzieć: nie pozwolę Ci umrzeć. - odpowiedział dobitnie Salvatore. Ponownie spojrzałam na niego. Chwycił moją dłoń i przyciągnął do swojej piersi. Wyczułam ciche bicie jego serca.
-To serce nigdy nie przestało cię kochać. Nigdy. - jego oczy i słowa przepełnione były szczerością aż do bólu.
-Damon...-zaczęłam, bo wiedziałam co chce powiedzieć. To samo było, gdy przyszedł do mnie do domu w Mystic Falls i wyznał mi po raz pierwszy miłość. Byłam wtedy w związku ze Stefanem, który się poświęcił za lekarstwo dla Damona i wyjechał z Klausem. Wtedy gdy byłam taka samotna i nawet towarzystwo Caroline i Bonnie mi nie wystarczało to on się pojawił i się mną zaopiekował. Czy tak miało być i tym razem? Czy to tylko kolejna próba odzyskania mnie?  Wyciągnęłam rękę i pogłaskałam go po lekko chropowatym policzku. Ten przekrzywił głowę i zamruczał cicho. Jego wibrujący mruk obudził we mnie dawno uśpione pokłady namiętności i potrzeby bliskości z drugą osobą. To co teraz się miało wydarzyć, działo się pod wpływem impulsu, chwili. Wczepiłam palce w czarne włosy Damona i zbliżyłam jego twarz do mojej. Pocałowałam go namiętnie. Chłopak początkowo dość biernie zareagował na moje działania pewnie był w stanie ciężkiego szoku, ale potem przystąpił do akcji. Chwycił mnie w pasie i brutalnie przyciągnął do siebie. Wpakował swój język do moich ust, aby połączyć się z moim językiem. Rozpoczęły namiętny taniec i walkę o dominację. To co wtedy czułam było nie do opisania. Damon nakręcał mnie coraz bardziej tak, że nie widziałam świata poza nim. Wkręcił mnie całkowicie. Uczucie, które żywiłam i nadal żywię do niego - niegdyś uśpione - teraz wybuchło z siłą bomby atomowej. Jęknęłam, gdy jego dłonie wdarły mi się pod bluzkę. Chłodne palce zostawiały po sobie płonące ślady na moich rozgrzanych plecach. Dotarły do zapięcia stanika, lecz przedtem rozpiął mi bluzkę, która opadła z cichym szelestem na brudną podłogę.
-Masz stanowczo za dużo ubrań na sobie. - mruknęłam, rozrywając jego koszulę aż guziki posypały się po podłodze i biurku. Moim oczom ukazała się nieźle umięśniony tors. Nie mogłam się powstrzymać i przesunęłam palcami po jego 'kaloryferze'. Mruki się nasiliły. Położyłam dłonie na ramionach i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Musnęłam wargami szyję i obojczyki. W międzyczasie wampir sięgnął do rozpięcia biustonosza.
-Tak jak i ty nie będę taki delikatny. - uśmiechnął się szelmowsko i szarpnął. Wydałam z siebie cichy okrzyk i spojrzałam za siebie. Zepsuty stanik leżał w kącie klasy. Popatrzyłam z wyrzutem na mojego byłego partnera.
-Teraz to przegiąłeś. - warknęłam i popchnęłam go gwałtownie na biurko. Usiadłam okrakiem i przekrzywiłam głowę. Damon w tej pozycji wyglądał o wiele korzystniej. Przeczesałam moje falowane teraz włosy i uśmiechnęłam się seksownie. Zniżyłam się tak, że mój nagi biust dotykał jego klatki piersiowej. Obu z nas oddech przyspieszył. Seksualne napięcie panujące między nami sięgało niemal szczytu.
-Doprawdy? - Salvatore przygryzł wargę, aby nie jęknąć na widok półnagiej Eleny. Jej ciało się nie zmieniło ani trochę. Tak samo idealne jak kiedyś. Dwie półkule pasujące jak ulał do jego dłoni. Podniósł się nieco na swojej ręce i patrząc mi prosto w oczy zaczął ssać sutek mojej prawej piersi. Jęknęłam przeciągle. Ten dzień chyba nie miał zamiaru się kończyć. Ssał, lizał na przemian, a ja jedynie mogłam poddawać się temu rozkosznemu uczuciu obezwładniającemu moje ciało. Tak naprawdę chyba nigdy nie przestałam kochać Damona. To w nim zakochiwałam się przez te 2,5 roku. Gdy przestał, popatrzyłam w jego oczy. Tak samo błękitne. Tak samo patrzące z nadzieją i ogromną miłością do mnie. Pocałowałam go delikatnie w usta. To było to czego mi było trzeba. Książę i jego księżniczka ciemności znów razem. Chłopak ułożył mnie na biurku tuż obok siebie. Podpierając się na jednej ręce, drugą wodził po moim nagim od pasa w górę ciele.
-Kocham Cię, Eleno. - szepnął mi do ucha, podgryzając jego płatek. Zadrżałam. Z zimna czy przyjemności? Tego nawet moje głupie serce nie umiało rozwiązać. Zawahałam się z odpowiedzią. W końcu od niedawna przyznałam się sama sobie, że kocham Draco. Boże, Draco! Gwałtownie się podniosłam do pozycji siedzącej niemal zderzając się czołem z Damonem. Zakryłam swoje nagie piersi ręką. Co ja najlepszego narobiłam?!
*******
Stefan już niemal stracił nadzieję na odnalezienie Eleny, gdy dotarł  na trzecie piętro. Tu było cicho i spokojnie. Chłopak mimo, że chciał znów przynależeć do świata ludzi to nie mógł wyzbyć się swoich dawnych przyzwyczajeń. Zaszurał nogami po zakurzonej posadzce. Najwidoczniej nikt tu już się nie pojawiał.  Przejechał palcami po chropowatej i kanciastej powierzchni muru. Zamek to była czysta historia. 1000 lat historii. Ciekawe czy Klaus widział powstawanie tej budowli...Zatrzymał się.  Chyba jednak nie był tu sam. Podszedł bliżej i oparł się o mur.
-Ależ Eleno...przecież sama widziałaś...Ty nigdy nie przestałaś mnie kochać! - szatyn rozpoznał głos swego brata, Damona.
-To prawda. Nigdy nie przestałam i nie przestanę, ale zauważ, że chcę ułożyć sobie na nowo życie.- przytłumiony głos Eleny. Stefan zmarszczył brwi. Trzask drzwi. Szybkie kroki na korytarzu. Młodszy Salvatore skrył się w ciemnej wnęce. Tuż przed jego nosem przeszedł wkurzony Damon z łopoczącą koszulą. Po chwili zniknął za zakrętem. Stefan wychylił głowę. Nikogo nie było. A więc Damon planował odzyskanie Eleny? Zielonooki westchnął. To nie tak miało być.

5 komentarzy:

  1. My Delena feelings *-*
    Tylko co z Draco ? :/ ehhh...
    Kocham *0* swietny rozdzial ! :3
    Jak kazdy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :* Chociaż nie lubię deleny, to i tak jestem pod wrażeniem.Świetnie to opisałaś :* Dosłownie wstrząsnął mną ten rozdział (oczywiście w tym dobrym znaczeniu). :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <3 Chcę następny <3 Delena <3 Chociaż woleee Dralene <3333333

    OdpowiedzUsuń
  4. My Delena feelings *-*
    Tylko co z Draco ? :/ ehhh...
    Kocham *0* swietny rozdzial ! :3
    Jak kazdy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! :D I like it :D Wkurzyłam się na Elenę :O Ojjjj, tak! Bardzo! :/ Co z biednym Draco? :O :/ Elena musi szybko naprawić ten błąd, bo mi się te nie podoba :'(
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń