czwartek, 20 lutego 2014

Coca Cola's Life.

Draco objął ramieniem dziewczynę i zaprowadził do Pokoju Wspólnego. Zastał tam siedzącego jak zwykle załamanego Blaise'a i Victorię, która ignorowała go, pilnikując paznokcie. Blondyn powstrzymał się rzucenia w stronę blondynki jakiegoś nieprzyjemnego komentarza. Obydwoje unieśli głowy słysząc wejście Draco i Milicenty.
-Mili! - pisnęła Victoria i podbiegła do nich, pomagając Smokowi doprowadzić załamaną i wyczerpaną dziewczynę na kanapę.  Blaise tylko się temu przyglądał nieruszając się z fotela. Jedyną oznaką, że się tym zainteresował były błyski w oczach. Malfoy uklęknął tuż przed wylęknioną Bulstrode i rzekł:
-Tobie nic już nie grozisz. Zostaniesz tutaj z Collins, dobrze? - na jego słowa Mili pokiwała głową, że się zgadza. Powstał z klęczek i szturchnął przyjaciela w ramię.
-Musimy pogadać. - mruknął i wyszedł szybko mając nadzieję, że Diabeł się ogarnie i porozmawia z nim. Blondyn powoli miał dosyć biernego zachowania swojego przyjaciela. Gdy tylko Blaise dołączył do niego, ten popchnął go na ścianę i syknął:
-Możesz mi powiedzieć co ty odwalasz? - czarnowłosy chłopak zrobił głupią i zaskoczoną minę. Blondyn trzymał go za szyję mocno i Zabini nie miałby jak się wymknąć.
-Ja...ja....- zająknął się Blaise, nie wiedząc co odpowiedzieć. W duchu cieszył się z tego, że jego najlepszy przyjaciel chciał mu pomóc. Zawsze na niego liczył i tak już będzie.
-Tak, ty. - wzmocnił uścisk Draco tak, że Diabeł zbladł. Zacisnął dłonie na nadgarstku arystokraty.
-To, że Victoria da ci kosza, od początku wiedziałem. Przestań nad tym tak rozpaczać. Mleko się rozlało i nic na to nie poradzisz. Musisz się podnieść i iść dalej. Byle jaka porażka nie może cię tak złamać. Nie chcę stracić takiego przyjaciela jak ty. - w oczach Dracona pojawiły się błyski.  Nie pozwoli, aby z powodu jakieś gówniary stracił jedyną osobę, która nigdy go nie zawiodła. Blaise spojrzał na niego ze smutkiem.
-Może i masz rację...Ale ja ją nadal kocham. - odparł przygnębiony chłopak opierając głowę o mur. Przymknął powieki i cicho westchnął. Tak bardzo mu zależało na tej drobnej, kruchej blondynce, która wywróciła jego świat do góry nogami. Mógłby dla niej zrobić wszystko. Dosłownie. Mógł uchylić nieba i sprawić, że czułaby się jak księżniczka. A ona podeptała jego serce swoimi ulubionymi szpilkami.
-Z czasem zapomnisz. - Draco poluźnił uścisk i puścił go. Dobrze rozumiał co czuł Blaise. On to samo miał z Eleną. Tyle, że ona nie odrzuciła go. Więc miał jakieś szanse. Minimalne, ale jednak.
-Może. Chciałeś o czymś pogadać. - Blaise pocierał sobie gardło dłonią. Malfoy zaszurał nogą. Nie wiedział jak zacząć.
-Pomożesz mi znaleźć Elenę? - spojrzał na niego z miną zbitego psa. Diabeł uniósł brew.
-Zgubiłeś ją? - zaśmiał się cicho, za co został nagrodzony kuksańcem w bok. -Dobra, dobra. - uniósł w górę ręce nadal się śmiejąc. Oboje tak samo młodzi. Oboje tak samo zranieni przez dziewczyny. Ale mający nadzieję na lepsze jutro.
******
Obudziłam się leżąc na zimnej i wilgotnej posadzce. Nie miałam siły na wstanie. Usta wyschły mi, a gardło odmawiało mi posłuszeństwa. Poruszyłam zdrętwiałymi palcami. Żyłam. Jeszcze. Odetchnęłam w duchu, choć sytuacja temu nie sprzyjała. Usłyszałam jak klucz zgrzyta w zamku i drzwi się otwierają z głośnym skrzypnięciem. Nie poruszyłam się. Bo co to da?  Czyjeś kroki rozbrzmiały na schodach, a po chwili....
-Elena, wstawaj. - poznawałam głos jak zza ściany. Zamrugałam powiekami, a przede mną wykrystalizował się obraz stojącego nade mną Damona. Jego szara koszulka opinała muskularne ciało, a czarne, dopasowane dżinsy podkreślały szczupłą sylwetkę. Wygięłam usta w ironicznym uśmiechu.
-Nikt mi nie będzie rozkazywać, panie Salvatore. - zachrypiałam nadal leżąc na podłodze. Przewaliłam się na plecy, aby lepiej obserwować mężczyznę. Ten wywrócił oczami i rzekł:
-Nie mam zamiaru się z Tobą cackać. Wstajesz sama albo ja ci pomogę. - jego ton był twardy i zimny jak lód. Ja za to nie miałam zamiaru mu ustąpić.
-Nigdy. - syknęłam z jadem w głosie na jaki mnie mogło tylko stać. Nie przewidziałam jednak, że wampir wprowadzi swoje słowa w czyn. Uniósł mnie jakbym była piórkiem i wyniósł mnie do następnego, ciemnego pomieszczenia. Domyślałam się, że jesteśmy w piwnicach szkoły tuż przy jeziorze. Poznawałam po ohydnym wodnym i rybim zapachu.  Po chwili zorientowałam się, że Damon przykuwa mnie do kajdan wiszących z sufitu.
-Co..co ty zamierasz zrobić? - zapytałam na pozór obojętnym tonem, ale w środku aż mnie ściskało.
-To co widzisz. Włączę ci człowieczeństwo czy tego chcesz czy nie. - odpowiedź w sam raz. Wywróciłam w duchu oczami. Ten wampir zaczynał mnie powoli irytować.
-Denerwujesz mnie, wiesz? - spytałam go, a on nie zareagował. Patrzyłam spod przymrużonych powiek jak szykuje kołki, werbenę i inne zioła szkodliwe dla wampirów. Wsadził kołek do wywaru z werbeny. Robił to ostrożnie, aby samemu nie oberwać. Wyciągnął ze słoika nasączony kołek i powoli się przemieszczał w moją stronę. Na moje nieszczęście nogi również miałam przykute do podłogi. Wyglądałam jakby mnie ktoś do krzyża przybił.
-Nie waż się...-warknęłam ostrzegawczo, wysuwając kły. Nie zrobiło to na nim nawet najmniejszego wrażenia i błyskawicznie wbił mi kołek w brzuch. Zawyłam z bólu i wściekłości. Mój krzyk niósł się głośnym echem po opuszczonym lochu. Ból był tak paraliżujący, że nie mogłam tylko krzyczeć, aby ten ból opuścił moje ciało. Pragnęłam, aby przestał, a świat się skończył. Ale to był dopiero początek.
-Włącz to! - zagrzmiał Damon, torturując mnie kołkami i werbeną.
-Nigdy! - odwrzasnęłam i zawyłam jak wilkołak o północy. Nie poddam się tak bez walki. O nie. Damon nie wiedział z kim zadarł. Huśtałam się na tych cholernych kajdanach, a chłopak nie zamierzał przestać mnie torturować. Może spróbuję tak dotknąć jego czuły punkt?
-Nigdy Cię nie kochałam, Damonie. To zawsze był i będzie Stefan. - wyszeptałam. Nie musiałam się obawiać, on usłyszał to. Wampir słysząc to, zamarł z ręką uniesioną w powietrzu. Kołek niebezpiecznie wyślizgnął się z jego dłoni. Z pewną dozą satysfakcji obserwowałam jak emocje na jego twarzy zmieniają się błyskawicznie: zaskoczenie, niedowierzanie, smutek, wściekłość, złość, a na końcu zranienie. Potworne zranienie. Jego oczy rozszerzyły się.
-I nie mów, że jestem taka jak Katherine, bo to robi się nudne. - dodałam znudzonym głosem, przechylając głowę na ramię. Miałam już dość, a nie spodziewałam się rychłego uwolnienia. W gardle czułam pustynię i miałam chęć napić się odżywczej krwi. Zraniony Damon wbił we mnie kołek z jeszcze większą siłą, abym czuła jego ból i cierpienie. Wrzasnęłam. Bolało jak cholera.
-Teraz poczujesz jak JA się teraz czuję, Gilbert! - krzyknął Damon, a  jego błękitne jak ocean oczy zabłysły lodowatym blaskiem. Stalowa obręcz wokół mego serca zaczęła powoli pękać, pojawiły się na niej pierwsze rysy. Zacisnęłam dłonie w pięści i przygryzłam wargę, aż do krwi. Poczułam smak czerwonej cieczy na moich ustach. Moje ciało mówiło: DOŚĆ. Wycieńczone aż do granic wisiało bezwładnie na kajdanach. Ubranie porwane w paru miejscach. Nie tak powinna wyglądać potomkini Katherine Pierce.
-Doigrasz się, Salvatore. - warknęłam, co bardziej przypominało bulgot i nastała ciemność.
*********
-Słyszałeś? - Draco stanął w miejscu nasłuchując. Zdawało mu się jakby jakaś kobieta krzyknęła. Razem z Blaisem znajdowali się w piwnicach Hogwartu gdzie w tajemnicy przed nauczycielami trzymali skrzynki z alkoholem na imprezy. Ciemność oświetlali sobie za pomocą różdżek.
-Nic. Jesteś pewien, że to tu? - spytał go Blaise, rozglądając się czujnie na boki. Nie podobało mu się tu, ale nie mógł odmówić pomocy swojemu najlepszemu kumplowi zwłaszcza jeśli chodziło o Elenę, która nawiasem mówiąc była dla niego jak siostra, której nigdy nie miał.  Lubił przebywać w jej towarzystwie. Rozweselała go, a jej utarczki słowne z Draconem bawiły go. Bolało go jedynie, że nie tylko jego Victoria odrzuciła.
-Myślisz, że jakbym nie był pewien to byśmy tu byli? - warknął rozdrażniony Draco idąc dalej do przodu. Był zdeterminowany do odnalezienia swojej ukochanej choćby za najwyższą cenę. Serce tłukło mu się boleśnie w piersi wybijając rytm jego kroków.
-No nie. - mruknął Blaise, przyznając mu rację. Szedł tuż za nim, ledwo widząc jego plecy ginące w mroku. Różdżka dawała niewiele światła tak, że musiał uważać na to gdzie staje.Tunele pod zamkiem ciągnęły się w nieskończoność, a Smok parł dalej, patrząc do kolejnych cel czy przypadkiem nie ma tam Eleny albo co gorsza...jednej z jej ofiar. Przełknął głośno ślinę i zacisnął oczy. Nie chciał się ujawniać ze swym strachem przed Blaisem. Musi ją odnaleźć. Za wszelką cenę. Zniknęli w mroku.
************
-Ron! To nie tak! - Hermiona chwyciła za rękaw swojego przyjaciela, aby ustrzec go przed spaleniem całego dormitorium. Siedzeli w jej prywatnym pokoju i ćwiczyli zaklęcia do zbliżających się zajęć z zaklęć. Po raz kolejny Rudzielcowi nie udało się opanować zaklęcia powstrzymującego płomienie.
-A jak? - chłopak był już na granicy wytrzymałości. Nie dość, że zmarnował kilka godzin na trenowaniu tego zaklęcia, to nic to nie dawało. Tracił tylko czas. Potrząsnął głową zrezygnowany. Nie mógł nic poradzić na to, że nic mu nie wychodziło.
-Spróbuj jeszcze raz i nie rezygnuj! - poleciła mu Hermiona, a on machnął różdżką, z której sypnęły się  złociste iskry.
-Confringo! - zawołał rudy chłopak i leżący na biurku kałamarz wybuchnął i spalił się. Błysło oślepiającym światłem, a potem jak gdyby nigdy nic znikło. Gryfoni zamrugali oczami.
-Ron....udało ci się! - pisnęła Hermiona całując rudzielca w policzek, a ten zarumienił się przez co kolorem przypominał jego włosy.
-Dz-dzięki. - wyjąkał i spojrzał w roziskrzone oczy szatynki. Uśmiechała się do niego szeroko. Zda egzamin i będzie po sprawie.

4 komentarze:

  1. normalnie *O* ko-cham ! Damon i Elena <3 głupia Vic -,- Biedny Blaise, szkoda mi go :'( Draco mmm... podoba mi się :3 zdeterminowany, odważny, seksowny... I like this <3 Nie no ale Damon normalnie :3 Matt by się przydał xd miałby kogo zabić, żeby przywrócić dawną Elenę ;-; tylko oczywiście Elka musi zawsze coś powiedzieć :/ Ale jak opisywałaś te jego oczy *.* Ocean <3
    hah i jeszcze Hermiona i Ron na końcu <3
    świetny rozdział :) jak każdy zresztą <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
    ale się rozpisałam xd
    I can't wait !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 Szkoda mi trochę Damona ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. Łojejciu! *-*
    Biedny Damon! Tak mi go szkoda! :c
    Och... Czemu Elenka musi być taka przebiegła i nieczuła? Ech... Ale i tak ją uwielbiam *-* Draco z takim zaangażowaniem jej szuka! To takie słodkie :33 Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Eveneth.

    PS. Dzięki Tobie zaczęłam oglądać "Pamiętniki Wampirów" i stwierdzam, że się uzależniłam! *.* Tak samo uzależniona jestem od Twojego fan fiction <3
    Paaa :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, no! Sama nie wiem, od czego zacząć :O
    Może na początku się pochwalę! XD Zaczęłam oglądać serial! Niech no tylko dorwę książki! *_* Twój blog mnie tak nakręcił na Pamiętniki Wampirów, że normalnie szok! Stałam się opętana :O Nie wiem, czy to dobrze... O.o Ale chyba tak :D Mam taką nadzieję :3
    No i teraz rozdział! :D
    Bieeeeeeedny Blaise! :'( Współczuję mu :/ I Draconowi też :C Oby się wreszcie wszystko poukładało, bo się smutna zrobię!
    A potem jeszcze biedna Elena! No i Damon też! O.O Ja to bym tylko wszystkim współczuła XD
    Hermiona i Ron! *_* Słoooooooodko! *_*
    Jejku, no! Co by tu jeszcze napisać?...
    SUPER ROZDZIAŁ <3
    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń