niedziela, 20 kwietnia 2014

Graduation extra ~ I Need You To Let Me Go.

Tuż po rozmowie z Dumbledorem schodziłam po schodach na dół. Echo boleśnie obijało mi się po uszach. Co ja powiem Draco? "Przestałam Cię kochać, więc to koniec."? Żałosne. Czym prędzej chciałam się znaleźć w Pokoju Wspólnym. Wszystko zostało ustalone: wyjeżdżam tam, skąd przyjechałam - do Mystic Falls. Pozostała tylko jeszcze jedna rzecz: poważna rozmowa z Malfoyem. Wybąkałam hasło do kamiennej ściany, która odchyliła się z jękiem ukazując przejście do salonu. Szybkim i stanowczym krokiem weszłam do środka. Myśląc, że nikogo nie ma, przeszłam obojętnie i już kierowałam się w stronę mojego byłego już dormitorium, gdy usłyszałam cichy, przytłumiony głos:
-Elena, musimy pogadać. - powoli obróciłam się i zobaczyłam jak z fotela powoli wstaje Victoria. Była w strasznym stanie: czerwone obwódki wokół oczu, potargane włosy, które nosiły ślady tego, że kiedyś to były loki, rozmazany makijaż. Obraz nędzy i rozpaczy. Skrzywiłam się. Może i kiedyś byłoby mi jej żal, ale  po tym wszystkim co mi zrobiła, jak się odsunęła bez wyraźnej przyczyny , nie chciałam mieć z nią nic do czynienia. Skrzyżowałam ręce na piersiach i stanęłam w lekceważącej pozie:
-Niby dlaczego? Ja nie mam Ci nic do powiedzenia. Po tym jak mnie potraktowałaś, odepchnęłaś wręcz od siebie, ja muszę z Tobą pogadać?! Ja nic nie MUSZĘ. Ja MOGĘ. - zaakcentowałam dobitnie dwa ostatnie słowa. Bezczelność tej dziewuchy nie miała granic. Jeszcze z tupetem domagała się, abym z nią porozmawiała!
-Elena, proszę...- jej błagalany ton nieco mnie zmiękczył. Pokręciłam głową.
-Może potem. Przepraszam, ale teraz muszę coś załatwić. - cofnęłam się i ruszyłam w kierunku dormitorium Malfoya. Przeskakiwałam co dwa stopnie, aby być szybciej u celu. Zapukałam, ale nikt nie odpowiedział. Nacisnęłam klamkę, a drzwi natychmiast ustąpiły. Wewnątrz panowały egipskie ciemności. Wyciągnęłam różdżkę z tylniej kieszeni dżinsów i wyszeptałam:
-Lumos.- z końca patyka wydobyło się jasne światło. Weszłam głębiej. Było tak jak ja pozostawiłam: rozkopana pościel, poduszka leżąca na podłodze. Ogółem: bałagan. Opuściłam różdżkę. Pewnie nie skończył jeszcze lekcji. Zapaliłam świece i doprowadziłam do porządku łóżko. Ledwo skończyłam, gdy do pokoju wszedł Draco. Rzucił torbą i podszedł do mnie, tradycyjnie całując mnie w czubek głowy. Usiadł na skraju posłania i pociągnął mnie za nadgarstki, abym się zbliżyła. Stanęłam między jego nogami.
-Lepiej się już czujesz? - spytał się z troską w oczach. Pogłaskałam go po policzku, który nosił ślady zarostu. Przez tą ciążę robię się coraz bardziej sentymentalna. Odsunęłam dłoń natychmiastowo.
-Tak, tak...A przy okazji muszę z Tobą o czymś pogadać. - odparłam nerwowo, chowając dłonie w kieszenie dżinsów.
-Tak? - uniósł swoją idealnie wyregulowaną brew.
-Rozmawiałam dziś z Dumbledorem. - oznajmiłam mu, ostrożnie podnosząc wzrok na niego, aby sprawdzić jego reakcję. Nie powiedział nic, tylko bacznie się przyglądał. Kontynuowałam:
-Podjęłam już decyzję i wiedz, że robię to z ciężkim sercem, ale to koniec.  Kocham Cię, ale jestem zbyt dużym zagrożeniem dla Ciebie, Draco...- ostatnie słowa niemal wyszeptałam, a w oczach pojawiły się łzy. Gorzkie łzy. Ciepły płyn spłynął po policzkach, żłobiąc je. Chłopak siedział sztywno jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie unieruchamiające. A po chwili:
-Dlaczego?! Dlaczego to robisz?! Elena, ja Cię potrzebuję! Nie jesteś żadnym zagrożeniem! Przetrwamy wszystko, zobaczysz. Będziemy mieć dziecko, staniemy się rodziną. Tylko nie rzucaj mnie, proszę...Błagam....- jego głos się załamał. W tej chwili gotowa byłabym rzucić mu się w ramiona i pocieszać, ale sytuacja była beznadziejna. Odsunęłam się, aby nabrać nieco dystansu.
-Draco, proszę Cię. Nie utrudniaj mi tego jeszcze bardziej...I tak sytuacja jest wyjątkowo patowa, ale znalazłam w końcu rozwiązanie...- otworzyłam usta, aby coś jeszcze powiedzieć, ale Draco mi przerwał:
-Uciekając za granicę z moim dzieckiem i zerwać ze mną jakikolwiek kontakt? Rzeczywiście bardzo dojrzałe. - skwitował zimno, wstając z łóżka. Zadrżałam. Nigdy nie słyszałam, aby tym tonem się zwracał do mnie. No, może na początku roku.
-Pozwól mi odejść. Tylko o tyle Cię proszę...- wydusiłam cicho, spuszczając wzrok. Łzy ponownie cisnęły mi się do oczu, a ja starałam się je jakoś powstrzymać.
-Nie pozwolę Ci utrudniać moje kontakty z dzieckiem. O to bądź spokojna. A teraz ...- zawahał się i z zimną zawziętością kontynuował: -...zabierz stąd swoje bety. Nie chcę Cię już więcej widzieć. - syknął i wyszedł pospiesznie z dormitorium, trzaskając drzwiami. Po jego wyjściu rozpłakałam się na dobre. Czy w życiu może być gorzej?

3 komentarze:

  1. Oho! Nareszcie Vic :) Ciekawe, co chciała powiedzieć. I jak Elena sobie poradzi? Pisz następny rozdział jak najszybciej! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj to się narobiło ! ;( szkoda... Draco się zrobił taki oziębły... ciekawe co bd z tym dzieckiem ? :/ raczej wątpię, żeby udało mu się utrzymać kontakt z dzieckiem, w końcu Elena chce być wampirem i wgl... :) tylko co go napadło, najpierw "o boże nie odchodź, błagam...", apotem "to dziecko jest moje !" ;-;
    Wolałabym, żeby Damon był ojcem dziecka <3 ale zobaczymy później :)
    no i jeszcze pojawiła się Vic.. mmm... czyżby suka zaczeła żałować ? xd
    świetny rozdział <3

    xoxo
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne <3 ciekawe co będzie z dzieckiem... Ciekawe o co chodzi Vic :///

    OdpowiedzUsuń